21/12/2012

Honey dressing salad

I am not fancy, though I like fancy. Had it not been for my dear friend's hospitality (which I hope I do not abuse;), I would never have tried this honey-mustard dressing on my own. All I can say is that this salad is palatable and, what I like about it the most, it is raw food! It would be a nice alternative for not so light dishes ubiquitous on your Christmas tables as it contains dried cranberries as a Christmas feature:)

Thank you Edyta:*
And to all of you - have a wonderful weekend! 


INGREDIENTS (one portion)

some mixed lettuce leaves

a few cherry tomatoes
a few slices of cucumber
2 tablespoon corn 
1 teaspoon honey 
 1 teaspoon mustard
some dried cranberries

Put the leaves, tomatoes, cucumber and corn on a plate. Do the dressing simply by mixing honey and mustard in a small dish (good honey would usually be the one that crystallizes after three months from the moment it is made). Pour the dressing on the salad and add some dried cranberries on top. 

Christmaslicious!

Bon appétit!
 




Nie jestem kapryśna, ale lubię fantazję. Nie byłoby to dzięki gościnności (której, mam nadzieję, zbytnio nie nadużywam;) mojej przyjaciółki, nie wpadłabym raczej na pomysł połączenia musztardy i miodu jako sosu sałatkowego. Mogę tylko powiedzieć, że sałatka jest przepyszna a to, co najbardziej mi się w niej podoba to fakt, że jest na surowo! Warto wziąć pod uwagę tę sałatkę przygotowując się do nadchodzących Świąt gdyż będzie one wspaniałą alternatywą do mniej lekkich dań wszechobecnych na świątecznym stole. Suszona żurawina, jako dodatek w roli głównej doskonale wpasowuje się w atmosferę zimy i Świąt Bożonarodzeniowych:)

Dziękuję Edyto:*
I do wszystkich - cudownego weekendu!


SKŁADNIKI (na jedną porcję)

garść sałaty (najlepiej mix)
kilka pomidorków cherry
kilka plasterków ogórka
dwie łyżki kukurydzy
łyżeczka musztardy
łyżeczka miodu
odrobina suszonej żurawiny

Ułóżcie sałatę, pomidorki, ogórka i kukurydzę na talerzu. Przyrządźcie sos, zwyczajnie mieszając w oddzielnej miseczce miód z musztardą. Trzeba to zrobić, jeśli miód jest już skrystalizowany i twardszy, gdyż dobry miód krystalizuje zazwyczaj trzy miesiące po jego produkcji. Polejcie sałatkę sosem i na koniec dodajcie kilka żurawin. 
Miodowa, zdrowa pycha!

Bon appétit! 

06/12/2012

Stress? Not a problem anymore!


Hello everybody! I hope you are enjoying your relaxing week:) As you have probably predicted here comes another topic which I want to discuss beacuse of your own initiative. I was talking about stress to many of you in person and I am glad you want to hear it again. Besides, more people would benefit. Today, I will try to keep my thoughts simple, as if we were having a plain conversation. 
Hadn't it been for extremely interesting, truthful and soothing yogic philosophy, I wouldn't have this kind of lax approach towards stress. Only by practising yoga and internalising its values I came up with solutions to many problems caused by various emotions and affections, amongst which there is also stress.

Let us begin with some facts about stress. It is the best option to, first of all, become aware that stress is just a reaction of our body and mind for some situations in our life which are unfavourable to us. Being under the stress is similar to being nervous, not by nature, but at that very moment. In the past there were less factors causing stress because people used to live different lifestyle - no haste, no mass media, no preassure, no fighting. Nowadays, however, stress is an omnipresent phenomena  as the lifestyle has changed - we live in a rush, under the preassure, we force actions and there are of course media that determine our desires. 

Now, in what situations we are under the stress? We tend to worry about work, school, exams, desires, relationships, money, future, past, things that could have been or things that already have been... Does it make any sense at all?

Imagine what would happen if you were not stressed at all on each of these occasions? Would things go in a different direction? Maybe yes, if stress is a motivator for you, it gives you this particular feeling of excitement and anxiousness but in a positive way, then of course things are going to change for better for you. However, usually when we fear or are under the stress we imagine the worst. Such thinking causes the worst to come true because by thinking of it we kind of expect it to be true. 

According to yogic philosophy, which gave me unbelievable serenity and soothing peace of mind, the emotions are something external to us. They are just stages of our mind in that particular moment. Thus, whether we are angry, extremely happy or under the stress - these are only states of mind with which we IDENTIFY with.

Although we do indentify ourselves with emotions, we are NOT our emotions thus, we do not need to identify with them. And this is, I believe, this key to constant peace of mind - whatever the circumstances. Notwithstanding any pathetic situation we are in, we are not these emotions which accompany us at that very moment. We just must remember that we, by nature, are calm and joyous inside (not happy-clappy joyous but gratefully joyous) and this is innate to us. I am not saying that emotions are bad, without them, on some level, the world would be dull and listless. 
 
What came to my mind while I was creating this post and what I have recently learnt from the book by Joe Vitale, which you can find it here, is that we need to get rid of "victim attitude". This victim attitude can be seen in us whenever we think of ourselves with self-pity. The sooner we become aware of this attitude present in us, the better. Once you realise it is within you, get rid of it There is no purpose in complaining as you are creating your life and attract everything that happens to you. 

All in all, if the presence of stress has no power of changing the things, what is the reason of being stressed? It it motivates you to go further, you are the lucky one. Whereas if stress strikes you and makes you uncomfortable - why being subjective? As on of the J.K.Rowling's bestsellers had been concluded: 
“What would come, would come...and you would have to meet it, when it did.”
Thank you all for reading. This post also features the subsequent post about means of avoiding stress and lessening its effects.
I have one more confession to make - next week I am going to London to visit my beloved people there. Yes, yes, you are to expect some nice pictures, I promise:)

Wish you all a very happy weekend and a happy weekend to me;)
 


Witajcie kochani! Mam nadzieję, że cieszycie się wspaniałym, bezstresowym tygodniem:) Jak się zapewne spodziewaliście, nadszedł czas na wpis na temat stresu, który pojawił się tutaj z Waszej inicjatywy:) Wielu z Was opowiadałam osobiście na temat stresu, kiedy to na szkolnym korytarzu uspokajałam niektórych z Was przez kolejnymi egzaminami;) Cieszy mnie, że więcej osób może teraz skorzystać z tych porad. Postaram się dzisiaj opowiedzieć Wam o stresie, tak jakbyśmy o nim sobie rozprawiali twarzą w twarz. 

Gdybym mi miała okazji poznać nieco filozofii Dalekiego Wschodu (Vedanta), która jest niezwykle interesująca, kojąca i prawdziwa, nie miałabym tak pozytywnego podejścia do stresu. To właśnie przez praktykę jogi i utożsamianie się z jogiczną filozofią udało mi się znaleźć rozwiązania na nutrujące mnie pytania czy też sposób na denerwujące mnie samą, wyuczone zachowania, które niekoniecznie dobrze mi służyły. Problemy takie powodowane były głównie przez nagromadzone negatywne emocje oraz stres. W sytuacjach stresowych prawie zawsze zamieniam stres w czynnik motywujący mnie do działania. Po prostu.

Zacznijmy zatem od rzeczy najprostszych. Najlepiej na początku naszego zmagania ze stresem uzmysłowić sobie, że stres to tylko reakcja naszego ciała, a przede wszystkim - umysłu, na pewne sytuacje, które przydarzają się nam w życiu i na które myślimy, że nie mamy wpływu. Nasza reakcja (stres) sprawia, że czujemy się nieswojo i po prostu źle. Bycie zestresowanym to tak jak bycie zdenerwowanym. Zauważcie różnice pomiędzy byciem zdenerwowanym, tj. w danym momencie, a byciem nerwowym, tj. jako cecha charakteru. Dlatego też stres jest tylko stanem, w jakim w danej chwili się znajdujemy. Kiedyś stres nie był aż tak powszechnym zjawiskiem jak teraz, a to za sprawą zmiany stylu życia. Dzisiaj łatwo jest wpaść w zawirowanie ponieważ żyjemy szybko i mocno. Więcej też mamy czynników stresujących - stresująca praca, odpowiedzialność za czyjeś mienie, kryzys, strach, nienaturalne pożywienie, nieustanne potrzeby i żądze... mam wyliczać dalej? Cóż zatem robić w całym tym zgiełku? Odpowiadam: zaakceptuj to, co wydarza się wokół Ciebie. Zaakceptuj, bądź wdzięczny i rób swoje.

Generalnie stresujemy się tym, co już było, albo tym, co dopiero ma nastąpić. Czy to ma sens?

Pomyślcie sobie, co by się wydarzyło, gdybyście nie byli zestresowani w jednej ze stresowych sytuacji. Czy Wasz los potoczyłby się inaczej? Możliwe, że tak, pod warunkiem, że stres działa na Was motywująco. Wtedy dostajecie zastrzyk energii, jesteście podekscytowani i to jest jak najbardziej pozytywne i budujące. Zwykle jednak nasz stres ma wydźwięk negatywny, podszyty strachem - wyobrażamy sobie wtedy najgorsze. Takie myślenie jest najbardziej druzgocące, gdyż to, co sobie wyobrażamy, przychodzi do nas prędzej czy później. Lepiej jest po prostu formować pozytywne myśli.

 Według filozofii jogi, która w niesamowity sposób dała mi wytchnienie, większy spokój ducha i umysłu, emocje są czymś zewnętrznym. Emocja to, ściśle mówiąc, stan umysłu, w jakim się w danej chwili znajdujemy. Zatem, kiedy jesteśmy źli, szczęśliwi czy też zestresowani - są to tylko stany naszego umysłu, z którymi się bardzo UTOŻSAMIAMY. Tak bardzo, że myślimy, iż tymi emocjami JESTEŚMY.
Pomimo, że utożsamiamy się ze swoimi emocjami, wchodzimy w nie, to nimi nie jesteśmy i nie musimy się z nimi utożsamiać. Miło jest się utożsamiać z pozytywnymi stanami umysłu, ale po cóż nam czuć jedność ze stresem czy strachem? Bez względu na powagę sytuacji, w jakiej się znajdujemy, nie jesteśmy emocjami, które towarzyszą nam w danym momencie. Pamiętajmy, że z natury jesteśmy spokojnymi i radosnymi (nie rozwydrzonymi ale wdzięcznymi) istotami. Nie twierdzę, że emocje są złe i nie powinniśmy się do niech "zniżać". Bez nich przecież, na pewnym poziomie świat byłby monotonny i jakże apatyczny.
 
 Co więcej, podczas tworzenia tej notki przyszło mi do głowy to, co ostatnio przeczytałam w książce Joe Vitale, którą możecie znaleźć tu, a mianowicie, że dobrze byłoby pozbyć się "syndromu ofiary". Takie podejście do życia, z punktu widzenia ofiary przejawia się wtedy, kiedy myślimy o sobie właśnie w takiej kategorii - ofiarnej, cierpiętniczej. Im wcześniej zauważymy u siebie takie podejście, tym lepiej. Kiedy tylko zauważymy u siebie syndrom ofiary, a mniemam, że w każdym z nas taka ofiara drzemie bardzo głęboko, trzeba się takiego podejścia pozbyć. Nie ma sensu użalanie się nad sobą i licytowanie się, kto ma gorzej, kto ma więcej stresu w życiu. Swoje życie tworzymy my sami. Sami również przyciągamy do siebie, to co chcemy.
 
Podsumowując, jeśli stres nie przyczynia się do poprawy naszej sytuacji, po co w ogóle się stresować? Jeśli stres działa motywująco - super. Jeśli jednak nastręcza Ci tylko bólu głowy i sprawia, że nie czujesz się najlepiej - po co się mu poddawać? Jak zwieńczona została jedna z najbardziej popularnych książek J.K. Rowling:
"Co ma być to będzie. A jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć."
Dziękuję wszystkim za śledzenie bloga! Zapowiadam już dziś kontynuację tematu. Kolejnym razem przyjrzymy się jak można stres złagodzić.
 
Mam jeszcze jedną niespodziankę - w nadchodzącym tygodniu wybieram się do Londynu odwiedzić bardzo, ale to bardzo ukochaną osobę i wspaniałych ludzi. Tak, tak, możecie się spodziewać miłej fotorelacji.
 
A teraz pozdrawiam i do następnego razu!

02/12/2012

Healthy eating habits (3)


Today, I would like to introduce you with the next healthy eating habit thanks to which you will prevent suffering troublesome stomach disorders. Believe it or not, it DOES matter what state of mind you maintain while eating. Today we will consider the effect that stress has on your eating. Although this healthy habit may sound a little awkward in the beginning, you will find it really reasonable when you learn its imperatives.

Healthy eating habits that had been already published you can find here(1) and here(2).

So, let us begin with the rule number three which is...


Habit no 3
 We never eat while being under stress

I could as well go on with all the scientific and biological stuff I have been absorbing for the last few years, but instead, I would rather put this into much simpler a discourse. 

Thus, why do we want to eat something in stressful situations, even if we are not remotely hungry? Do not worry, for I say, it is an obvious thing that our subconsciousness pushes us towards stability, pleasure and "the known" (a state of mind when you are relaxed and secure), in stressful moments. Others eat in order to set their minds on something else than the problem, an that very moment. This is perfectly normal as all of us would prefer to feel good to being in distress. This is our subconscious mind deciding. In this manner we are prone to eating something, especially things of not neccessarily nutritious nature, while being under stress. Frankly speaking, even if we eat our most nutritious meal ever, it would do harm to us due to the energy it would be permeated with and the mysterious nature of our digestive system.

I assume it may be a kind of surprise for you but in the food we are eating, there is an energy put into it. We may put it there ourselves or somebody may put it there before us (e.g. the person preparing the meal, the farmer, the butcher...however meat usually does not have so good energy in it as, by nature, there is the pain animals felt the moment they were slayed). Furthermore, we could even change the energy of the meal in front of us simply by praying - seems like an ancient and old-fashioned tradition but it is so grateful and beautiful I believe people will start praying again soon. A silent moment of cocentration and showing gratfulness for a meal, even mentally, will do.  

Why then should we not eat while being under stress? Because we simply "eat" the emotions that prevail in us at that particular moment. Is it not enough that we already are stressed? Is it neccessary to put another potrion of stress into us? In case this doesn't seem convincing enough, I will add that the food you take when you're stressed is very difficult for your stomach to digest. The reason for this being that when the stress prevails, the digestive system stops working because the energy is spent on overcoming the stress. For instance, the same applies when we are exercising: the digestive system is not digesting food as the energy is being designated to doing exercises, getting rid of toxines, burning fat etc. It's just the nature of things.

 I hope I have made myself perfectly clear as the rule above is not difficult to put into action, provided that you are aware of it.

I wish you all a very happy afternoon and not too many stressful situations in the following week:)

Remember that it is up to you, what state of mind you maintain.


Dziś chciałabym przedstawić Wam kolejne zdrowe przyzwyczajenie z serii "Healthy eating habits" czyli "Zdrowe nawyki żywieniowe", dzięki któremu zrozumiecie naturę funkcjonowania układu pokarmowego w sytuacjach stresowych. Dzięki temu przyzwyczajeniu unikniecie potencjalnych dolegliwości układu trawiennego. Stan umysłu podczas jedzienia (tak jak podczas całego życia) ma bardzo duże znaczenie. Na początku, reguła ta może wydać się Wam nieco dziwaczna, jednak jak już poznacie jej założenia, dojdziecie do wniosku, iż jest ona bardzo uzasadniona. 
"Zdrowe nawyki żywieniowe" opublikowane do tej pory na blogu możecie znaleźć klikając tutaj(1) i tutaj(2). 

 Zacznijmy więc od prezentacji kolejnej reguły, która brzmi... 

Przyzwyczajenie nr 3
Nie jemy gdy jesteśmy pod wpływem stresu

Mogłabym zacząć rozważania zanudzając Was biologicznymi, naukowymi faktami, przez które absorbowałam przez kilka ostatnich lat aczkolwiek co tak naprawdę się liczy, to wiedza praktyczna. Pozwolę sobie zatem, pominąwszy teorię,  kontynuować z nieco ciekawszym wywodem. 

Dlaczego zatem sięgamy po jedzenie w sytuacjach stresowych jeśli nawet nie jesteśmy głodni? Nie martwcie się, ponieważ to oczywiste, że nasza podświadomość popycha nas w stronę stabilności, przyjemności i balansu w momentach kryzysowych. Nasz umysł otrzymuje sygnał, że coś jest na rzeczy,po czym aktywuje wyuczone zachowania, które zazwyczaj pochłaniają go do reszty (np. jedzenie, tiki nerwowe: przygryzanie wargi, itp.). To całkowicie normalne zachowanie naszego umysłu, który w ten właśnie sposób "ucieka" od problemu a decyduje o tym nasza podświadomość. W stresowych sytuacjach sięgamy też często po jedzenie, szczególnie po produkty o wątpliwej wartości odżywczej. Szczerze mówiąc, nawet jeśli zjedlibyśmy bardzo odżywczy posiłek w czasie, kiedy jesteśmy zestresowani, ból brzucha mamy gwarantowany ze względu na: energetykę pożywienia oraz naturę układu pokarmowego. 

Może to być dla Was niespodzianką ale jedzenie, które spożywamy jest już w pewien sposób "naładowane" energią. Nie jest to oczywiście energia elektryczna, ale energia życiowa, która nazywa się "Prana". Możemy naładować jedzenie samodzielnie, aczkolwiek zazwyczaj pożywienie jest już naładowane przez kogoś innego energią (np. osoba, która przygotowuje posiłek, farmer, rzeźnik... jednak mięso zazwyczaj jest z góry naładowane bardzo negatywną energią, którą nabywa w momencie uboju zwierzęcia...). Co więcej, możemy zmienić energię pożywienia po prostu modląc się przez posiłkiem. Ta czynność wydawać się może zapomnianą i starodawną tradycją, aczkolwiek jest naprawdę wdzięczna i piękna. Myślę, że niedługo ludzie z powrotem zaczną się modlić przed posiłkiem - na dzień obecny ma to zazwyczaj miejsce tylko przez Wieczerzą Wigilijną. Zwykła chwila ciszy i koncentracji, proste okazanie wdzięczności za posiłek, nawet w myślach - to już wiele!

Dlaczego zatem nie powinniśmy jeść, będąc w stresie? Ponieważ zwyczajnie "zjadamy" emocje, w jakich aktualnie przebywamy. Czy nie wystarczy, że już jesteśmy zestresowani? Czy warto jeszcze raz wprowadzać kolejną porcję stresu do naszego organizmu ażeby przeważał on zarówno na poziomie fizycznym jak i mentalnym? Jeśli dotychczasowe argumenty nie przekonały Was wystarczająco, że nie warto jeść kiedy jest się w stresie, dodam, że w sytuacjach stresowych trawienie przebiega bardzo ciężko. Dzieje się tak, ponieważ pod wpływem stresu, układ trawienny "zawiesza działalność" po to, by energia mogła być wydatkowana na pokonanie czynnika stresowego i pozbycie się tej emocji. To samo tyczy się na przykład uprawiania sportu - system trawienny przestaje na ten czas działać, gdyż energia poświęcana jest na ćwiczenia, wydalanie toksyn, spalanie tkanki tłuszczowej, itp. Taka jest natura rzeczy.

Mam nadzieję, że wyraziłam się dosyć jasno, jako że powyższa zasada nie jest trudna do wcielenia w życie, o ile jesteśmy jej świadomi. 

Życzę Wam wszystkim miłego popołudnia i jak najwięcej relaksujących chwil w nadchodzącym tygodniu:)

Pamiętajcie, że to od nas samych zależy, w jakim nastroju się znajdujemy.